Najbardziej tragiczny kryzys dyplomatyczny administracji Trumpa, a może po prostu najdziwniejszy, rozpoczął się bez większego uprzedzenia w listopadzie 2016 roku, jakieś trzy tygodnie po wyborze nowego prezydenta. Amerykanin pracujący w ambasadzie USA w Hawanie – niektórzy nazywają go Pacjentem Zero – skarżył się, że słyszał dziwne odgłosy poza swoim domem. „To było irytujące do tego stopnia, że trzeba było wejść do domu, zamknąć wszystkie okna i drzwi i włączyć telewizor”, powiedział dyplomata ProPublice. Zero omówił ten dźwięk ze swoim sąsiadem, który również pracował w ambasadzie. Sąsiad powiedział, że tak, on również słyszał hałasy, które opisał jako „mechanicznie brzmiące.”

View more

Kilka miesięcy później, trzeci pracownik ambasady opisał, że cierpi na utratę słuchu, którą powiązał z dziwnym dźwiękiem. Wkrótce coraz więcej osób w ambasadzie zaczęło o tym mówić. Oni również zaczęli chorować. Objawy były tak różnorodne, jak przerażające – utrata pamięci, otępienie umysłowe, problemy ze słuchem, bóle głowy. W sumie, około dwóch tuzinów osób zostało ewakuowanych na badania i leczenie.

Objaw w Ambasadzie USA na Kubie nie był jedyną tajemniczą chorobą, która pojawiła się w nagłówkach gazet. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy urzędnicy ambasady przygotowywali się do powrotu do domu, ponad 20 uczniów szkoły średniej w Oklahomie nagle zaczęło odczuwać zaskakujące objawy – niekontrolowane skurcze mięśni, a nawet paraliż. Kilka lat wcześniej podobny incydent w szkole w stanie Nowy Jork przykuł uwagę lokalnej telewizji Fox News, która wywołała panikę wśród rodziców, twierdząc, że ich dzieci mogły zostać dotknięte niezidentyfikowanym zaburzeniem immunologicznym. Ale kubańska tajemnica, na którą nalegała administracja Trumpa, była inna. Nie był to jakiś wypadek środowiskowy, ale coś o wiele bardziej diabolicznego.

Zachęcone przez amerykańskich urzędników media szybko rozwinęły historię, że tajemniczy dźwięk był „atakiem”- aktem wojny. Jakiś rodzaj „broni akustycznej” został potajemnie wycelowany w dyplomatów, w celu zredukowania ich do zombie z uszkodzonym mózgiem. Historia ta została opowiedziana z nutką zimnowojennej zazdrości. Prywatni kontrahenci i własne laboratorium Pentagonu, Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych, od dawna pracowali nad stworzeniem arsenału broni dźwiękowej. Odnotowano pewne ograniczone sukcesy z uciążliwymi urządzeniami, takimi jak MEDUSA (Mob Excess Deterrent Using Silent Audio) i LRAD (Long Range Acoustic Device), zaprojektowanymi tak, aby powodować rozdzierający ból uszu w celu rozproszenia tłumu na ziemi i piratów na morzu. Marzeniem było, oczywiście, aby takie gigantyczne karabiny zastąpić czymś bardziej przenośnym i potężnym, jak pistolet na promienie Flasha Gordona. Jednak siły powietrzne, po przeprowadzeniu kilku eksperymentów, doszły do wniosku, że jakiekolwiek próby z wykorzystaniem fal dźwiękowych „nie mają szans powodzenia” z powodu „podstawowych zasad fizyki”. Jeśli ktoś opracował przenośną broń akustyczną, przeskoczył daleko poza zestaw umiejętności Raytheona lub Navistara i wszedł do arsenału Oddziału Q z filmów o Bondzie.

Przez ostatni rok wysiłki zmierzające do złamania tajemnicy, która technologia mogła spowodować fizyczne symptomy na Kubie, wywołały zaciekłą walkę nerdów – taką, w której naukowiec przeciw naukowcowi, dyscyplina przeciw dyscyplinie, The New York Times przeciw The Washington Post. Pojawiły się nowe teorie, które zostały obalone przez dowody lub zmarginalizowane przez małostkowy sarkazm rywali i sceptyków.

Przebrnij przez te naukowe waśnie i medialne bitwy, a trafisz na jedną jednolitą teorię, która w pełni wyjaśnia różnorodne symptomy rannych dyplomatów, jak również pozornie niewytłumaczalne okoliczności towarzyszące ich dolegliwościom. Okazuje się, że w przeciwieństwie do futurystycznej broni, przyczyna bólu i cierpienia w amerykańskiej ambasadzie w Hawanie jest tak stara jak sama cywilizacja. Na przestrzeni wieków była odpowiedzialna za jedne z najbardziej skomplikowanych epidemii w historii ludzkości, od średniowiecza w Europie po Amerykę kolonialną. A na Kubie wydaje się, że została uzbrojona na nasze czasy, otwierając zupełnie nowe pole bitwy w wojnie Donalda Trumpa z rzeczywistością.

Od czasu ponownego otwarcia jej przez Baracka Obamę w lipcu 2015 roku, po półwieczu zimnowojennych napięć, amerykańska ambasada w Hawanie czuła się jak miejsce na celowniku. Agenci C.I.A. powrócili na Kubę pod rządami tego samego reżimu, który agencja wielokrotnie próbowała i nie zdołała obalić. Podczas kampanii w 2016 roku Trump zasygnalizował, że „zakończy” nową politykę otwartych drzwi, i spotkał się publicznie ze starzejącymi się weteranami nieudanej inwazji w Zatoce Świń.

Napięcia zaostrzyły się we wrześniu 2017 roku, po tym, jak sekretarz stanu Rex Tillerson wezwał do domu około dwóch tuzinów dotkniętych dyplomatów i pracowników, aby poddać się testom medycznym na Uniwersytecie Pensylwanii. Kiedy ktoś zasugerował, że dyplomaci mogą otrzymać pozwolenie na powrót do Hawany, gdy ich stan zdrowia się poprawi, Tillerson wpadł w szał. „Dlaczego miałbym to robić, skoro nie mam żadnych środków, by ich chronić?” – powiedział Associated Press. „Będę naciskał na każdego, kto chce mnie do tego zmusić”. Jeszcze zanim odkryto jakąkolwiek przyczynę, dyrektor medyczny Departamentu Stanu, Charles Rosenfarb, zdawał się wykluczać typowych kandydatów na zagraniczną przypadłość – pleśnie, wirusy, nierozważnie spożywane skorupiaki. „Wzorce obrażeń”, upierał się, „były najprawdopodobniej związane z urazami pochodzącymi z innego niż naturalne źródła”. Rząd już zdecydował, że gra toczy się o przestępstwo – i że głównym podejrzanym jest tajna broń.

Jedną z głównych trudności w wykorzystaniu dźwięku, który ludzie mogą usłyszeć jako broni, jest to, że szybko się rozprasza. Oznacza to, że trzeba zrobić dźwięk naprawdę, naprawdę głośno na początku, więc nadal może wyrządzić szkody, zanim dotrze do celu. „Aby uszkodzić kogoś z zewnątrz, broń soniczna musiałaby emitować dźwięk powyżej 130 decybeli” – powiedział Manuel Jorge Villar Kuscevic, kubański specjalista od uszu, nosa i gardła, który badał dowody. To jest ryk porównywalny do „czterech silników odrzutowych na ulicy przed domem” – wybuch, który ogłuszyłby wszystkich w pobliżu, a nie tylko pojedynczy cel.

Kolejny błąd w początkowej teorii broni sonicznej został ujawniony przez … błąd. Gdy dyplomaci przygotowywali się do poddania baterii testów, Associated Press wyciekło nagranie wykonane na Kubie przez jednego z dwóch tuzinów dotkniętych pracowników i umieściło je na YouTube. Choć dźwięk ten został opisany na wiele sprzecznych sposobów, niektórzy z tych, którzy go słyszeli, doświadczyli czegoś w rodzaju stridulacji o wysokich tonach i wysokiej częstotliwości. Krótko mówiąc, brzmiało to jak ćwierkanie. I faktycznie, kiedy eksperci odsłuchali nagranie z YouTube, nastąpiła niemal żenująca rewelacja. Co usłyszało wielu z nich? Świerszcze.

Dosłownie, świerszcze. Konkretnie Gryllus assimilis, a.k.a. świerszcz polny jamajski, znany również sarkastycznie wśród ekspertów od robaków jako „cichy świerszcz”. I chociaż Gryllus może być tak głośny jak, powiedzmy, odkurzacz, to nie jest na tyle głośny, by powodować głuchotę. Albo, inni twierdzili, że ten dźwięk może być cykadą. Przełomowe śledztwo ProPublicy w sprawie tajemnicy ambasady zeszłej zimy cytowało profesora biologii Allena Sanborna, który powiedział, że jedynym sposobem, w jaki cykada mogłaby uszkodzić słuch, byłoby „wepchnięcie jej do kanału słuchowego”

Do stycznia 2018 r. niektórzy z rządowych ekspertów wykluczyli atak soniczny. W raporcie okresowym F.B.I. ujawniło, że zbadało fale dźwiękowe poniżej zakresu ludzkiego słuchu (infradźwięki), te, które możemy usłyszeć (akustyczne), i te powyżej naszego zakresu słyszenia (ultradźwięki). Wniosek: nie było sonicznej przyczyny fizycznych objawów doświadczonych przez dyplomatów.

Ale administracja Trumpa nie miała zamiaru pozwolić, aby dobra nauka stanęła na drodze polityki, która zadowala bazę. Departament Stanu zredukował personel amerykański w Hawanie o 60 procent i obniżył rangę placówki do „standardowej tury służby”- oznaczenia zarezerwowanego dla najbardziej niebezpiecznych ambasad, takich jak te w Sudanie Południowym i Iraku. Dzień po tym, jak FBI wykluczyło atak soniczny, Marco Rubio, który gardził polityką Obamy przywracającą stosunki z ojczyzną jego rodziny, otworzył przesłuchanie w sprawie Kuby przed senacką Komisją Stosunków Zagranicznych. Dla Rubio „ataki” były czymś oczywistym – podobnie jak broń i napastnik. „Nie ma możliwości, aby ktoś mógł przeprowadzić taką liczbę ataków, z taką technologią, bez wiedzy Kubańczyków” – powiedział Fox News. „Oni albo to zrobili, albo wiedzą kto to zrobił”

ESPIONAGE MADNESS
Hotel Nacional, jedno z kilku miejsc w Hawanie, gdzie pracownicy ambasady mówią, że zostali obrzygani przez głośny hałas.

Po przesłuchaniu, senator Jeff Flake, który został poinformowany o dowodach, powiedział głośno to, co naukowcy już wiedzieli: że nie ma dowodów na to, że Kuba ma cokolwiek wspólnego z objawami doświadczanymi przez pracowników ambasady. „Kubańczycy szczerzą się na słowo atak”, powiedział CNN podczas wizyty w Hawanie. „Myślę, że są w tym usprawiedliwieni. FBI stwierdziło, że nie ma dowodów na atak. Nie powinniśmy używać tego słowa.”

W odpowiedzi, Rubio zasadniczo powiedział Flake’owi, żeby zamknął mordę. „Niemożliwe jest przeprowadzenie 24 oddzielnych & wyrafinowanych ataków na personel U.S. Govt w #Havana bez wiedzy #CastroRegime o tym” – zatweetował Rubio. „Każdy urzędnik USA briefed na temat sprawy wie dobrze, że podczas gdy metoda ataku nadal w wątpliwość, że ataki & obrażenia wystąpiły nie jest”. Rubio, podobnie jak wielu w Partii Republikańskiej, kopiował playbook człowieka, którego tak bardzo starał się pokonać w walce o prezydenturę: jeśli powtarzasz dezinformację wystarczająco często, i wystarczająco gniewnie, zaczyna ona przybierać kształt rzeczywistości.

Kubańscy urzędnicy, wciąż działający w oparciu o oświeceniowe zasady nauki, reagowali z niedowierzaniem, a czasem z przekąsem. „To oczywiste, że aby zaatakować #Cuba niektórzy ludzie nie potrzebują żadnych dowodów” – tweetował José Ramón Cabañas, ambasador Kuby w Stanach Zjednoczonych. „Następny przystanek UFO!!!”

Niedługo po przesłuchaniach Rubio, nowa teoria soniczna pojawiła się od naukowców z Uniwersytetu Michigan i Uniwersytetu Zhejiang, w Chinach. Po odwróceniu inżynierii dźwięku na taśmie, doszli oni do wniosku, że sygnały ultradźwiękowe z codziennego urządzenia – alarmu przeciwwłamaniowego, powiedzmy, lub czujnika ruchu – skrzyżowane z sygnałami z tajnego systemu nadzoru mogą wytwarzać dźwięk taki jak świerszcz na YouTube. Ale nowa teoria, znana jako zniekształcenia intermodulacyjne, nie zyskała popularności z tego samego powodu, dla którego umorzono śledztwo F.B.I.: ponieważ Rubio i inni w administracji nadal upierali się, że w grę musiały wchodzić złośliwe zamiary.Paranoja Rubio doznała poważnego ciosu w marcu, kiedy zespół medyczny, któremu pozwolono zbadać 21 pacjentów, opublikował swoje odkrycia w The Journal of the American Medical Association. Biorąc pod uwagę ograniczoną ilość danych, 10 autorów artykułu nie mogło być bardzo szczegółowych. „Ze względu na względy bezpieczeństwa i poufności”, napisali, „dane demograficzne na poziomie indywidualnym nie mogą być zgłaszane”. Ale badając ten „nowatorski zespół ustaleń” i „neurotraumę”, stwierdzili, że ofiary cierpiały na szeroki zakres objawów: problemy z równowagą, zaburzenia widzenia, szum w uszach, zaburzenia snu, zawroty głowy, nudności, bóle głowy, problemy z myśleniem lub zapamiętywaniem.

Wyciągnęli również wniosek, że podczas gdy pacjenci doświadczali tego asortymentu objawów wstrząsających mózgiem, nie mogli znaleźć tego, co powinno być wyraźnym dowodem wstrząśnienia mózgu w skanach mózgu i innych testach. „Większość pacjentów miała konwencjonalne wyniki badań obrazowych, które mieściły się w granicach normy”, poinformował zespół medyczny, zauważając, że kilka rozproszonych anomalii można „przypisać innym istniejącym wcześniej procesom chorobowym lub czynnikom ryzyka”. Naukowcy zakończyli swój raport zdaniem, które wyrażało ich zdumienie: „Wygląda na to, że osoby te doznały uszkodzenia rozległych sieci mózgowych bez powiązanej historii urazu głowy”. Według jednego z autorów, zespół lubił odnosić się do tej sprzeczności jako „nieskazitelnego wstrząsu mózgu.”

Kuba wyśmiewała się z pojęcia broni sonicznej. „Następny przystanek UFO!!!”- napisał na Twitterze jej ambasador.

Po tym, jak lekarze drapali się po głowach, a broń soniczna została wykluczona przez F.B.I., przedsiębiorczy naukowcy kontynuowali poszukiwania sonicznego wyjaśnienia. We wrześniu „The New York Times” opublikował z zapartym tchem artykuł na pierwszej stronie, który czytało się jak powieść Toma Clancy’ego: „Członkowie Jasona, tajnej grupy elitarnych naukowców, którzy pomagają rządowi federalnemu w ocenie nowych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego, twierdzą, że tego lata badali dyplomatyczną tajemnicę i rozważali możliwe wyjaśnienia, w tym mikrofale.”

Artykuł sięgał trzy dekady wstecz, do wczesnej ery badań sonicznych. Były to czasy, kiedy wymyślano upiorne słowa takie jak „neurowarfare”, a naukowcy marzyli o stworzeniu broni, która mogłaby wywoływać „złudzenia soniczne”. Rosjanie, jak sugestywnie dodał Times, również nad tym pracowali. Then, carriage return, new paragraph:

„Furtively, globally, the threat grew.”

There was even talk, the Times tremled, of a sonic weapon capable of „beaming spoken words into people’s heads.” I to zagrożenie może się urzeczywistnić, ostrzegła gazeta, dzięki nowym badaniom opartym na starym odkryciu. Potencjalna broń może opierać się na zjawisku znanym jako efekt Freya, w którym niewielki impuls mikrofal jest skierowany na ucho, podnosząc temperaturę wewnątrz ucha o wartość tak małą, że nie można jej zmierzyć – około milionowej części stopnia. Wystarczyłoby to jednak, aby lekko poruszyć cząsteczkami wilgoci i wywołać efekt akustyczny. Niestety, podejrzana broń została zdegradowana z pistoletu sonicznego do zaawansowanej technologicznie wersji gałkownicy do popcornu.

Z tą teorią wiązało się kilka oczywistych problemów. Na przykład wyjaśnienie „wewnątrz czaszki” nie wyjaśnia dźwięku, który zarejestrowali dyplomaci w Hawanie. Ale zanim ktokolwiek mógł zagłębić się w naukowe szczegóły, wybuchła mała potyczka prasowa między „Timesem” a „The Washington Post”, które wzięły niebieski ołówek do fabuły Clancy’ego. „Broń mikrofalowa jest najbliższym odpowiednikiem fake news w nauce,” Alberto Espay, neurolog z Uniwersytetu Cincinnati, powiedział Postowi. Kenneth Foster, bioinżynier, który opisał efekt Frey’a w 1974 roku, nazwał cały pomysł „szalonym”. Mikrofale zaangażowane, powiedział Post, „musiałyby być tak intensywne, że faktycznie spalałyby obiekt.” Albo, jak to ujął żywo dekadę temu, „Każdy rodzaj ekspozycji, który mógłbyś dać komuś, który nie spaliłby go na popiół, wytworzyłby dźwięk zbyt słaby, by mieć jakikolwiek efekt.”

Jeśli postrzegasz to, co stało się z dyplomatami w Hawanie jako „atak”, musisz szukać czegoś zdolnego do wytworzenia takiego ataku. Musiałoby to emitować dźwięk, który różniłby się znacznie w zależności od słuchacza. Musiałoby uderzać tylko w ludzi, którzy pracowali w ambasadzie. Musiałoby zaatakować ich gdziekolwiek byli, czy to w ich domach, czy w hotelu. Musiałby wywoływać szeroką gamę objawów, które zdawały się nie mieć ze sobą żadnego związku. I musiałby zacząć się od małej grupy, z jedną lub dwiema ofiarami, zanim rozprzestrzeni się szybko na wszystkich w grupie.

Tak się składa, że istnieje i zawsze istniał jeden mechanizm, który wytwarza dokładnie taki efekt u ludzi. Dziś w literaturze medycznej określa się go jako zaburzenie konwersyjne – czyli przekształcenie stresu i strachu w rzeczywistą chorobę fizyczną. Wśród naukowców nie jest to obecnie popularny termin, prawdopodobnie dlatego, że „masowa histeria” przywołuje obraz ogromnego tłumu, spanikowanego w popłochu (z domieszką mizoginii). Ale właściwie rozumiana, oficjalna definicja, zastosowana do wydarzeń w Hawanie, brzmi niezwykle znajomo. Zaburzenie konwersyjne, zgodnie z International Journal of Social Psychiatry, jest „szybkim rozprzestrzenianiem się objawów chorobowych wśród członków spójnej grupy społecznej, dla której nie ma odpowiedniego pochodzenia organicznego.”

Mamy tendencję do myślenia o stresie jako o czymś, co dotyka osobę, która znosi ciężki ból psychiczny. Ale zaburzenie konwersyjne, lub masowa choroba psychogenna, jak to jest również znane, jest zasadniczo stres, który uderza w bliską grupę, jak ambasada w oblężeniu, i zachowuje się epidemiologicznie – to znaczy, że rozprzestrzenia się jak infekcja. Ponieważ pochodzenie tej przypadłości jest psychologiczne, osobom z zewnątrz łatwo jest ją odrzucić jako „wszystko w umyśle ofiary”. Ale fizyczne objawy wywołane przez umysł nie są bynajmniej wyimaginowane czy udawane. Są one w każdym calu tak realne, w każdym calu tak bolesne i w każdym calu tak testowalne, jak te, które zostałyby zadane przez, powiedzmy, pistolet soniczny.

„Pomyśl o masowej chorobie psychogennej jako o efekcie placebo w odwrotnym kierunku”, mówi Robert Bartholomew, profesor socjologii medycznej i jeden z wiodących ekspertów w dziedzinie zaburzeń konwersyjnych. „Często możesz sprawić, że poczujesz się lepiej biorąc pigułkę cukru. Możesz również sprawić, że poczujesz się chory, jeśli myślisz, że stajesz się chory. Masowa choroba psychogenna obejmuje układ nerwowy i może naśladować różne choroby.”

Naukowcy na Kubie byli jednymi z pierwszych, którzy zdali sobie sprawę, że wybuch w amerykańskiej ambasadzie odpowiada masowej histerii. Mitchell Valdés-Sosa, dyrektor Cuban Neuroscience Center, powiedział The Washington Post: „Jeśli twój rząd przychodzi i mówi ci: 'Jesteś atakowany. Musimy szybko zabrać was stamtąd’, a niektórzy ludzie zaczynają czuć się chorzy … istnieje możliwość psychologicznego zarażenia.”

Niektórzy amerykańscy eksperci, którzy byli w stanie przejrzeć wczesne dowody, zgodzili się z tym. „Stanley Fahn, neurolog z Uniwersytetu Columbia, powiedział magazynowi Science.

Jeśli prześledzisz kluczowe wydarzenia i anomalie wybuchu w ambasadzie w Hawanie, każdy krok odpowiada tym w klasycznych przypadkach zaburzeń konwersyjnych. Pierwszymi pracownikami, u których wystąpiły objawy, byli agenci CIA pracujący na wrogiej ziemi – jedno z najbardziej stresujących stanowisk, jakie można sobie wyobrazić. Początkowa rozmowa pomiędzy Pacjentem Zero i Pacjentem Jeden dotyczyła jedynie dziwnego dźwięku; żaden z nich nie doświadczył żadnych objawów. Kilka miesięcy później, trzeci pracownik ambasady zgłosił, że traci słuch z powodu „potężnej wiązki wysokich dźwięków”. Gdy wieść o tym szybko rozeszła się po małym, zgranym kompleksie dyplomatów i innych pracowników, Pacjent Zero pomógł wszcząć alarm. „Lobbował, jeśli nie przymuszał, ludzi do zgłaszania objawów i łączenia kropek” – mówi Fulton Armstrong, były oficer C.I.A., który pracował pod przykrywką na Kubie.

Według ProPublica, Pacjent Zero poinformował ambasadora Jeffreya DeLaurentisa, w wymownym zdaniu, że „młyn plotek szaleje”. Zwołano więc spotkanie, które jeszcze bardziej rozprzestrzeniło wieści. W ciągu następnych tygodni i miesięcy ponad 80 pracowników i ich rodzin zgłosiło się, aby poskarżyć się na zawrotną i pozornie niepowiązaną gamę objawów: głuchotę, utratę pamięci, otępienie umysłowe, ból głowy. Wielu z nich zgłosiło, że słyszało dziwny hałas, ale nie byli zgodni co do tego, jak on brzmiał. Jeden opisał to jako „szlifowanie metalu”, inny nazwał to „głośnym dzwonieniem”. Jeszcze inny porównał go do uczucia „przegrody powietrznej” wewnątrz jadącego samochodu z częściowo opuszczonymi oknami.”

Dźwięk również dużo się przemieszczał. Pierwsze cztery skargi pochodziły od agentów C.I.A. pracujących pod przykrywką w Hawanie, którzy zgłosili, że słyszeli hałas w swoich domach. Jednak później inni twierdzili, że zostali zaatakowani przez tajemniczy dźwięk podczas tymczasowego pobytu w hawańskich hotelach, a konkretnie w Hotelu Capri i Hotelu Nacional.

W ciągu kilku dni od pierwszego raportu amerykańscy urzędnicy, tacy jak Rubio, przechylili szalę wiary w kierunku supertajnej broni sonicznej, wydając komunikaty prasowe, które odnosiły się do „ataków akustycznych”. Dyrektor medyczny Departamentu Stanu wypowiedział tę niewiarygodną sprzeczność: „Żadna przyczyna nie została wykluczona”, upierał się, „ale wyniki badań sugerują, że nie był to epizod masowej histerii”. Zamiast poczekać na rzeczywiste dane i analizę ekspertów, urzędnicy natychmiast sięgnęli po najbardziej egzotyczne możliwe wyjaśnienie. Wybuch epidemii w Hawanie z pewnością mógł być spowodowany przez tajemniczą, niesłychaną tajną broń. Ale ta historia, jak rozwinęła się w mediach, zawsze działała wstecz od pomysłu ataku sonicznego. Przyczyna była oczywista; jedynym pytaniem było to, która gałąź nauki akustycznej była za to odpowiedzialna.

Tajemnica rządowa pogorszyła sprawę. „Nie będziemy ujawniać informacji”, oświadczył Departament Stanu, „które naruszają prywatność jednostek lub ujawniają ich warunki medyczne”. Rząd zignorował również dane, które nie pasowały do jego preferowanej teorii. Wcześnie pojawiły się objawy wśród kanadyjskich urzędników w Hawanie, z których jeden mieszkał obok Pacjenta Zero. Ale Kanada i Kuba utrzymują dobre stosunki, więc nie było sensu, aby Kuba atakowała Kanadyjczyków. Podobnie, odosobnione doniesienie o podobnym „ataku” na ambasadę USA w Chinach na krótko trafiło do wiadomości, ale ostatecznie zostało usunięte z narracji. Amerykańscy urzędnicy dodatkowo obciążali kostki wybierając ludzi wysłanych do domu na testy – przedstawiając niekompletny i wprowadzający w błąd zestaw danych do zbadania przez lekarzy.

Kiedy The Journal of the American Medical Association opublikował raport początkowego zespołu medycznego, zamieścił również artykuł redakcyjny podważający sam artykuł, który publikował. Początkowe oceny kliniczne”, zauważyli redaktorzy JAMA, „nie były standaryzowane”. Egzaminatorzy nie byli zaślepieni,” a niektóre z dolegliwości opierały się na „samoopisie pacjenta”. Był „brak oceny linii bazowej i brak kontroli”. Te czynniki, redaktorzy doszli do wniosku – wraz z faktem, że wiele ze zgłoszonych objawów „występuje w populacji ogólnej”- oznaczają, że wyniki badania są „skomplikowane.” Redaktorzy dodali zastrzeżenie, bardzo podobne do tego w Bush v. Gore (nigdy nie powołuj się na ten przypadek w przyszłości!), wzywając do „ostrożności w interpretacji wyników.”

Redaktorzy podejrzewali, że sceptyczni naukowcy zaatakują badanie, co dokładnie się stało. Redaktor naczelny Cortex, Sergio Della Sala, wyśmiał metody zastosowane przez autorów, zwłaszcza za ustanowienie niskiej poprzeczki dla zgłaszania pracowników ambasady jako „upośledzonych”, co skutkowało „licznymi fałszywymi pozytywami”. Weźmy na przykład objaw szumu w uszach. Około 50 milionów Amerykanów – jedna na sześć osób – doświadcza dzwonienia w uszach. Gdyby naukowcy z JAMA ocenili „jakąkolwiek grupę normalnych, zdrowych ludzi” używając tych samych kryteriów, które zastosowali wobec dyplomatów, Della Sala wskazał, znaleźliby „kilku z nich wykonujących poniżej wybranego wyniku odcięcia w jednym lub innym teście.”

Więc, pomiędzy chwiejnym badaniem medycznym a tajemnicą rządową, opis pacjentów, który się pojawił zawsze pozostawał niejasny. Bartholomew, socjolog medyczny, nazywa to odpowiednikiem danych „rozmytego zdjęcia Wielkiej Stopy”. To znaczy, każda nieistniejąca istota uchwycona na nieostrej fotografii jest zazwyczaj po prostu wystarczająco niewyraźna, aby pozwolić każdemu zobaczyć to, co chce zobaczyć, jak Chupacabra, lub Dzięcioł Słoniowy, lub Ebu Gogo, lub Batsquatch, lub Człowiek Jaszczurka z Scape Ore Swamp.

Autorzy badania JAMA zauważyli, że krótko rozważali zaburzenia konwersji, ale odrzucili to po sprawdzeniu „dowodów malingering”. Malingering oznacza fałszowanie choroby, co było bardzo dziwną rzeczą dla autorów JAMA, aby powiedzieć. „Malingering był w literaturze około 60 lat temu,” mówi Bartholomew, nieco zdumiony. „Więc nie jestem pewien, na jaką literaturę patrzyli”. Zaburzenia konwersyjne nie są udawaniem choroby. Zaburzenie konwersyjne jest paniką w rzeczywistą chorobę.

W grudniu, nowe badanie wykazało, że 25 pracowników ambasady testowane pozytywne dla rzeczywistych, fizycznych objawów – w tym przypadku, upośledzenie równowagi i funkcji poznawczych. „To, co zauważyliśmy, to uniwersalne uszkodzenie narządów grawitacyjnych w uchu” – powiedział Timesowi główny autor badania. Ale bliższe spojrzenie na samo badanie, eksperci twierdzą, ujawnia, że nie znalazł takiej rzeczy. „Ten papier tylko raporty oświadczenie deficytów bez podania żadnych dowodów, lub wyniki, lub metody, lub statystyki, lub procedury,” wyjaśnia Della Sala, redaktor Cortex. „To jest daleko poniżej parytetu, i nie przeszedłby kontroli żadnego szanowanego gniazda neuropsychologii”. Innymi słowy, mówi on, objawy cytowane w badaniu mogą być testowalne. Ale to samo w sobie „nie koniecznie wspiera organiczną przyczynę.”

Psychologiczne zarażenie, okazuje się, dzieje się cały czas. Bartholomew, który pisze książkę na ten temat, co tydzień poświęca czas na przeszukiwanie Internetu w poszukiwaniu nierozpoznanych przypadków masowych chorób psychogennych na całym świecie. „Jeśli wejdziesz na Google i wpiszesz 'tajemnicza choroba w szkole’, 'tajemnicza choroba w fabryce’ lub ogólnie 'tajemnicza choroba’, otrzymasz wiele ognisk choroby,” mówi. Czasami społeczeństwo nie wie, że choroby zostały faktycznie zdiagnozowane, dodaje, ponieważ jednym ze sposobów leczenia zaburzeń konwersyjnych jest zachowanie spokoju, niech stresująca sytuacja minie i obserwować, jak objawy znikają. To właśnie stało się w tym ognisku paraliżu w liceum w Oklahomie w 2017 roku, mniej więcej w czasie, gdy amerykańscy dyplomaci zmierzali do domu. Kurator, Vince Vincent, zlecił testy na obecność pleśni lub zatrucie wody, które nic nie wykazały, a następnie zapewnił rodziców, że urzędnicy służby zdrowia zdiagnozowali problem jako „zaburzenie konwersyjne” i że wszyscy są bezpieczni. Jeśli jednak zrobisz wielką sprawę z wybuchu epidemii, tak jak zrobił to Rubio i Departament Stanu, możesz przyczynić się do histerii i pogorszyć sytuację.

Nie pomaga fakt, że dyskusje o masowej histerii zazwyczaj obracają się wokół najbardziej szalonych i ekstremalnych przykładów. Każdy standardowy artykuł na temat masowej choroby psychogennej wydaje się być zobowiązany do przytoczenia procesów czarownic z Salem, ze szczegółowymi opisami konwulsji i transów młodych dziewcząt. Albo wspomina się o szczekających dzieciach w Holandii w 1673 roku, albo o epidemii śmiechu, która wybuchła w szkole z internatem dla dziewcząt w Tanzanii w 1962 roku. Wybuch „miauczących zakonnic” w średniowieczu zwykle wymaga wzmianki, podobnie jak choreomania – taneczny szał – który ogarnął niemieckie miasto Akwizgran siedem wieków temu.

Ale to, co jest najbardziej uderzające w epizodach masowej histerii, to sposób, w jaki objawy – i podejrzewane przyczyny – zmieniają się na przestrzeni wieków, aby dopasować się do każdej chwili i kultury. Kilka wieków temu były one traktowane jako dowód na niewidzialną rzeczywistość czarów lub opętania duchowego, ponieważ w tamtym czasie miało to sens. Po I wojnie światowej i niesławnym użyciu przez Niemcy gazu musztardowego do spalenia lub zabicia tysięcy żołnierzy, zapachy zaczęły wywoływać psychologiczne zarażenie. Wirginia z czasów depresji była szczególnie podatna na wybuchy lęku przed gazem, który lokalne władze ostatecznie powiązały z przyczynami organicznymi, od zatkanych kominów po fenomenalne pierdzenie. Po grupowej panice, która wybuchła po legendarnej audycji Orsona Wellesa o inwazji Marsjan w 1938 roku, późniejsze badania wykazały, że jedna na pięć osób, które wpadły w panikę, myślała, że to niemiecki atak gazowy. A podczas II wojny światowej, małe miasto w Illinois stało się przekonane, że było oblężone przez tajemniczego napastnika, który stał się znany jako „Mad Gasser” z Mattoon.

Dzisiaj, w wieku zdefiniowanym przez inwazję zanieczyszczenia hałasem, zabawne dźwięki mogą pojawić się jako nowy katalizator zaburzenia konwersji. Poza wszechobecnymi kliknięciami i ćwierknięciami ostrzegającymi nas o naszych nowych obowiązkach wobec naszych gadżetów i urządzeń, dźwięk został już uzbrojony. Sklepy spożywcze wykorzystują urządzenia o wysokiej częstotliwości jako odstraszacze nastolatków, a CIA torturuje podejrzanych o terroryzm za pomocą całodobowych transmisji tematu Meow Mix lub, dla najbardziej nieprzejednanych, Bee Gees. Jednak coraz częściej ludzie na całym świecie zgłaszają, że są chorzy z powodu uporczywych szumów. Szum z Taos, słyszany przez tysiące osób, od dawna nęka obszary Nowego Meksyku. Pod koniec lat 90-tych, Szum z Kokomo spowodował u ponad 100 osób w Indianie bóle głowy, światłowstręt, bóle mięśni i stawów, bezsenność, zmęczenie, krwawienia z nosa i biegunkę. (Firma wynajęta do zbadania tej zagadki pozostawiła przyczynę, jak w wielu przypadkach psychologicznego zarażenia, jako tajemnicę). Kanadyjczycy w Ontario teraz martwić się o Windsor Hum. Strona internetowa zwana World Hum Map zidentyfikowała około 7000 miejsc na całym świecie, które można przeszukiwać w „World Hum Sufferers Database.”

Zaraźliwość psychologiczna zazwyczaj występuje w miejscach, gdzie ludzie są rzuceni razem pod presją, i gdzie ucieczka jest trudna – stąd klasztory w średniowieczu, lub współczesne szkoły, fabryki i bazy wojskowe. Jeśli chodzi o miejsca, które znajdują się pod presją, ambasady są mocnymi kandydatami, zwłaszcza gdy znaczna część personelu to tajni szpiedzy. Jeden z agentów CIA powiedział mi, że takie paniki zdarzają się często. Pisząc w The New Yorker w 2008 roku, powieściopisarz i były brytyjski szpieg, John le Carré, dowodził, że szpiedzy są podatni na wyjątkową formę histerii. Jedna z jego pierwszych misji, jak wspominał, polegała na towarzyszeniu przełożonemu w nocnym spotkaniu z tajemniczym źródłem. Ale źródło nigdy nie dotarło. Dopiero później le Carré zdał sobie sprawę, że jego szef był nieco stuknięty, a źródło prawdopodobnie w ogóle nie istniało. „Superbakteria szpiegowskiego szaleństwa nie ogranicza się do pojedynczych przypadków”, ostrzegał, w predykcyjnym ukłonie w stronę ambasady w Hawanie. „Rozkwita w formie kolektywnej. To domowy produkt przemysłu jako całości.”

Bartholomew sugeruje, że „szpiegowskie szaleństwo” le Carré jest zwiastunem rzeczy, które mają nadejść. W 2011 roku w szkole w Le Roy, w stanie Nowy Jork, wśród kilkunastu dzieci wybuchła epidemia. Dzieci nagle zaczęły cierpieć na zaburzenia mowy, chorobę Tourette’a i drgawki mięśniowe. Urzędnicy służby zdrowia szybko zaczęli podejrzewać, że objawy są wynikiem psychologicznego zarażenia, ale lokalny kanał Fox News podsycił epidemię, wzmacniając diagnozę jednego z lekarzy, że dzieci cierpią na infekcję paciorkowcową „podobną do PANDAS”. Oburzeni rodzice utworzyli grupę wsparcia, a Erin Brockovich pojawiła się, żądając śledztwa, które odkryłoby „prawdziwą” przyczynę. Fake newsy podsycały prawdziwą chorobę, a dowody naukowe zostały odrzucone na rzecz z góry ustalonych przekonań. W końcu szał Foxa ustąpił, a objawy odeszły.

Objaw Le Roya został zintensyfikowany przez teksty i tweety, podsycając strach i zwiększając liczbę dzieci, które zgłosiły objawy. Media społecznościowe mają toksyczny sposób na tworzenie wszędzie ciasnych, zamkniętych, szpiegowskich melin rodem z le Carré. Bartholomew twierdzi, że od 2000 roku było więcej przypadków masowych chorób psychogennych niż przez cały poprzedni wiek. Zalecane leczenie psychologicznego zarażenia – unikanie zapalnej retoryki i pozwolenie wszystkim na uspokojenie się – będzie coraz trudniejsze w erze prezydencji Twittera, kiedy to ludność jest regularnie wpędzana w napady paniki.

Tej jesieni Szefowie Sztabów zostali poinformowani przez kilku ekspertów o tajemniczym hałasie w ambasadzie w Hawanie. Wśród nich był James Giordano, szef studiów neuroetycznych na Georgetown University, który uważa, że istnieje „wysokie prawdopodobieństwo”, że dyplomaci na Kubie zostali zaatakowani przez broń typu „directed energy”. Po odprawie Giordano poinformował, że szefowie sztabów wyrazili zainteresowanie „ideą nauk o mózgu jako tworzących przynajmniej jeden wektor do nowej przestrzeni bitewnej.”

Potem, jak to naukowcy mają w zwyczaju, Giordano przeszedł z angielskiego na rodzaj sałatki słownej science fiction rzadko słyszanej poza mostkiem statku kosmicznego Enterprise, kiedy Scotty opowiada o impulsach tachionowych i zbieżnościach czasowych.

„Najbardziej prawdopodobnym winowajcą tutaj,” Giordano wyjaśnił, „byłaby jakaś forma generowania impulsów elektromagnetycznych i/lub generowanie hipersoniczne, które następnie wykorzystałyby architekturę czaszki, aby stworzyć coś w rodzaju energetycznego wzmacniacza lub soczewki, aby wywołać efekt kawitacyjny, który następnie wywołałby rodzaj zmian patologicznych, które następnie wywołałyby konstelację znaków i objawów, które widzimy u tych pacjentów.”

Machete one’s way through all the Star Trek syntax and twaddle, and what Giordano is telling us, in sum, is both true and terrifying. Istnieje nowa przestrzeń bitewna w trwającej w Ameryce wojnie o to, co jest prawdziwe, i można ją znaleźć w architekturze naszych własnych czaszek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.