Przestałam używać cieni do powiek lata i lata temu, ale mam wrażenie, że mojej twarzy brakuje jakiejkolwiek definicji. Znikam na zdjęciach.
Ostatnio wzięłam do ręki średnio brązowy cień, żeby zobaczyć jak wygląda. Wyglądał okropnie! Sprawił, że moje powieki wyglądały na bardzo pomarszczone. Puder wręcz ciągnął się po skórze. Od tamtej pory szukam kremowych cieni w drogeriach, ale jest ich niewiele i są bardzo rzadkie. Revlon ma te palety kremowych cieni w sześciu odcieniach, których używałam 15 lat temu; pamiętam, że nie miały one żadnej trwałości i były lekko błyszczące. NYX miał produkt do brwi, który mógł być również używany na powiekach.
Czy ktoś ma doświadczenie z kremowym cieniem do powiek, który nie marszczy się i nie topi? Albo jakieś inne sugestie, jak sprawić, żeby moje oczy wyróżniały się bardziej?
UPDATE: Dziękuję wszystkim za sugestie! Namierzyłam większość wymienionych produktów – wciąż muszę znaleźć te z Colourpop – ale niestety, wszystkie wydają się mieć metaliczny lub perłowy odcień, który byłby naprawdę nieodpowiedni dla mojego starego ja.
Patrzyłam na podkłady, aby wypróbować sugestię ciemniejszego podkładu, ale skończyło się na kupieniu neutralnego brązowego korektora zamiast niego (mniejszy, tańszy na próbę). Mój Boże, ten produkt przykleja się jak klej! I jest super, super, super suchy i matowy! W końcu udało mi się dostać na miejsce, a efekt był taki sobie. Chyba już nie wiem jak nakładać cienie do powiek, poza tym mam bardzo płytko osadzone oczy i mało widoczną powiekę.
Tak długo trwało usuwanie tego korektora (marka LA Color), że myślę, że ten pomysł z makijażem oczu jest zbyt kłopotliwy. Może po prostu użyję nieobjętościowego tuszu do rzęs i dam sobie spokój.