Jeden z moich ulubionych hymnów religijnych został napisany w 1757 roku przez Roberta Robinsona. Melodyjne zwrotki pieśni „Come Thou Fount of Every Blessing” wywołują pewne refleksyjne uczucie, które skłania mnie do zastanowienia się nad miłością, jaką Bóg ma dla swoich dzieci. Za każdym razem, gdy słyszę ten hymn, znajduję siebie nucącego melodię przez cały dzień, ze słowami odtwarzanymi w moim umyśle.

Zawsze uważałem, że pierwsza fraza drugiej zwrotki jest szczególnie interesująca: „Here I raise my Ebenezer; Hither by Thy help I’ve come” („Come Thou Fount of Every Blessing,” http://en.wikipedia.org/wiki/Come_Thou_Fount_of_Every_Blessing).

„Here I raise my Ebenezer”? Jakie znaczenie kryje się za tym zwrotem? Z pewnością nie jest to odniesienie do zmartwychwstania głównego bohatera „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa – Ebenezera Scrooge’a. Ale przyznaję, że to było moje jedyne odniesienie do tego słowa.

To w Starym Testamencie zyskujemy dalsze zrozumienie tego, co oznacza „wskrzeszenie mojego Ebenezera”. W 1 Księdze Samuela 7 czytamy, że Izraelici zostali zaatakowani przez Filistynów. Mając przewagę liczebną i obawiając się o swoje życie, zwrócili się do proroka Samuela z prośbą o Bożą pomoc. Samuel złożył ofiarę i modlił się o ochronę. W odpowiedzi Pan rozgromił Filistynów, a oni wycofali się na swoje terytorium. To zwycięstwo jest zapisane w wersecie 12: „Wtedy Samuel wziął kamień i ustawił go między Mizpeh i Shen, i nazwał jego imię Eben-ezer, mówiąc: Dotąd Pan nam pomagał.”

W języku hebrajskim słowo ebenezer oznacza „kamień pomocy”. Ten podniesiony kamień był przypomnieniem dla Izraelitów o tym, co Pan dla nich uczynił. Ten Eben-ezer dosłownie był pomnikiem ustawionym na pamiątkę wielkiej pomocy, jaką Bóg udzielił temu, kto podniósł kamień. Stary Testament obfituje w przykłady dzieci Izraela zapominających o wielu cudach i duchowych doświadczeniach danych im przez Pana.

W przemówieniu wygłoszonym do nauczycieli religii Prezydent Spencer W. Kimball powiedział, że pamięć może być najważniejszym słowem w słowniku (zob. „Kręgi wywyższenia”, przemówienie nabożne w szkole letniej BYU, 28 czerwca 1968 r., 8). Jest to mocne stwierdzenie, które zmusza nas do zastanowienia się nad tym, dlaczego współczesny prorok miałby tak celowo i szczegółowo odnieść się do znaczenia jednego słowa. Dzisiaj moje uwagi będą koncentrować się na tej właśnie zasadzie – a dokładniej na znaczeniu i wartości pamiętania o naszych własnych duchowych doświadczeniach i uznawania, że te doświadczenia, dane nam przez Pana, doprowadziły nas do miejsca, w którym każdy z nas znajduje się dzisiaj. Innymi słowy, pamiętając, wznosimy nasz własny Ebenezer.

Raising My Own Ebenezer

Jedno z takich doświadczeń w moim życiu miało miejsce prawie trzydzieści lat temu, kiedy byłem młodym misjonarzem służącym w południowym Chile. W ciepły letni wieczór w małej chilijskiej wiosce, pełnej skromnych domów połączonych polnymi drogami, ja i mój towarzysz zajmowaliśmy się rutynowymi czynnościami misyjnymi. W kieszeni miałem schowany organizer, który zawierał nasz kalendarz na cały tydzień. Tego szczególnego wieczoru mieliśmy poprowadzić drugą dyskusję dla nowo poznanej rodziny. Zręcznie omijaliśmy bose dzieci, które grały w piłkę na ulicach. Powietrze wypełnione dymem świadczyło o tym, że większość ludzi gotuje swój wieczorny posiłek.

Gdy zbliżyliśmy się do małego domu, dzieci pobiegły powiadomić swoich rodziców, że przybyliśmy. Weszliśmy do skromnego domu, a rodzina zebrała się na naszą lekcję. W tamtych czasach drugą dyskusją był plan zbawienia – jeden z moich ulubionych. W miarę postępu lekcji nawiązywałem kontakt wzrokowy z matką i ojcem i dzieliłem się moim świadectwem o prawdziwości tego planu. Zwykle energiczne dzieci siedziały cicho na kolanach swoich rodziców. Rozmawialiśmy o tym, jak żyły przed przyjściem na ziemię i o Bożym planie, w jaki sposób mogą powrócić, aby żyć z Nim i swoją rodziną na zawsze.

Gdy mój towarzysz wygłosił swoją część dyskusji, przeżyłem głębokie doświadczenie. Duch Święty dotknął mojego serca w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie czułem. W tej samej chwili zobaczyłem z wielką jasnością, że ta rodzina ma boski potencjał. Zostałem pokonany przez Ducha i pamiętam, że czułem, iż Duch Święty dawał mi bardzo osobiste świadectwo, że praca, w którą byłem zaangażowany, była prawdziwa i że Bóg był autorem tego planu zbawienia.

Nie wiedziałem wtedy, czy ta rodzina miała takie samo doświadczenie, ale moje uczucia były niezaprzeczalnie od Boga. Słodkie świadectwo było głębokie i wyraźne. Po zakończeniu rozmowy poczułam pilną potrzebę powrotu do mojego mieszkania i zapisania tego szczególnego doświadczenia w moim dzienniku. Nie chciałam zapomnieć ani jednego szczegółu.

Tego wieczoru starannie opisałam moje doświadczenie, zwracając szczególną uwagę na duchowe potwierdzenia, które otrzymałam. Zakończyłem mój wpis w dzienniku tej nocy następującym zdaniem: „Jeśli kiedyś w przyszłości znajdę się w sytuacji, w której będę kwestionował swoją wiarę, proszę przeczytaj ten wpis w dzienniku!”. To doświadczenie jest przykładem pomnika, który wzniosłem, aby pomóc sobie przypomnieć, co Ojciec Niebieski dla mnie zrobił.

„Co znaczą te kamienie?”

Pamiętam jako dziecko, że każdego roku w kwietniu nasza rodzina zbierała się w niedzielne wieczory wokół telewizora i oglądała coroczny pokaz filmu Cecila B. DeMille’a z 1956 roku Dziesięć przykazań. Wizje Charltona Hestona stojącego na górze z rękami uniesionymi wysoko nad głową, trzymającego kamienne tablice, gdy wiatr rozwiewał jego srebrnobiałe włosy i czerwone szaty, są wciąż obecne w mojej pamięci. Pamiętajcie, że to było przed magnetowidami i nagrywarkami DVR; nie było pauzowania i przewijania. Tylko w czasie przerw reklamowych mieliśmy czas, by coś przekąsić lub pobiec po koc. W jakiś sposób ta bezpośredniość sprawiała, że film był jeszcze bardziej ekscytujący do oglądania. Po tym wszystkim, jeśli przegapiłeś coś trzeba by czekać kolejny rok, zanim będzie można zobaczyć go ponownie.

Kto mógłby zapomnieć najbardziej chwalebne sceny filmu, kiedy Mojżesz podniósł swoją laskę i rozstał się z Morzem Czerwonym? Efekty specjalne, które zostały użyte są imponujące nawet dzisiaj. Z wiekiem moje zrozumienie tej historii wzrosło i zacząłem się zastanawiać, jak dzieci Izraela mogły zapomnieć o tak wielu niesamowitych cudach i powrócić do niegodziwości.

Mniej znana, ale równie znacząca historia dzieci Izraela ma miejsce na brzegu rzeki Jordan. W Księdze Jozuego 3 czytamy, że po wielu latach wędrówki przez pustynię, dzieci Izraela były przygotowane do wejścia do ziemi obiecanej. Z Jozuem jako ich przywódcą Izraelici doświadczyli jeszcze jednego cudu.

Pan przemówił do Jozuego: „W tym dniu zacznę cię wielbić w oczach całego Izraela, aby wiedzieli, że jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą” (Joz 3,7).

Gdy dzieci Izraela zbliżyły się do brzegów Jordanu, Jozue otrzymał polecenie, aby dwunastu mężczyzn – po jednym z każdego plemienia Izraela – zaniosło do Jordanu arkę przymierza, w której znajdowało się dziesięć przykazań. Werset 17 podaje opis tego, co się stało, gdy ci mężczyźni weszli do rzeki: „A kapłani, którzy nieśli Arkę Przymierza Pańskiego, stali mocno na suchej ziemi w środku Jordanu, a wszyscy Izraelici przechodzili po suchej ziemi, aż cały lud przeszedł czysty przez Jordan.”

Po raz kolejny Pan w cudowny sposób rozstąpił wody dla synów Izraela. Jednak tym razem Pan miał dodatkowe instrukcje. Po tym, jak dzieci Izraela przekroczyły Jordan, Pan przemówił do Jozuego i rozkazał mu, aby przedstawiciel każdego plemienia podniósł duży kamień z wyschniętego koryta rzeki i ułożył kamienie w stos jako pomnik na pamiątkę tego, co Bóg dla nich uczynił.

I przemówił do synów Izraela, mówiąc: Gdy wasze dzieci będą pytać swoich ojców w czasie przyszłym, mówiąc: Co znaczą te kamienie?

Wtedy dacie znać waszym dzieciom, mówiąc: Izrael przeszedł przez ten Jordan po suchym lądzie.

Bo Pan, Bóg wasz, wysuszył wody Jordanu przed wami, aż przeszliście, jak Pan, Bóg wasz, uczynił z morzem czerwonym, które wysuszył przed nami, aż przeszliśmy.

Wydaje się, że Pan rozpoznał skłonność naturalnego człowieka do szybkiego zapominania o swoim Bogu. Być może ten pomnik pomógłby Izraelitom pamiętać o Panu i zwrócić swe serca ku Niemu. Uważam też za szczególnie znaczące, że w tym fragmencie Pisma Świętego jest mowa o tym, że ten pomnik, zbudowany przez Izraelitów, będzie świadkiem dla ich dzieci, które mogą zapytać o jego znaczenie.

Ta historia ma wielkie zastosowanie dla nas także dzisiaj. Każde doświadczenie, które mamy z Duchem Świętym, może być jak umieszczenie kamienia na naszym osobistym pomniku, przypominającym nam o Bożej ręce w naszym życiu. Te pomniki mogą również służyć wzmocnieniu innych, gdy dzielimy się naszymi doświadczeniami.

Niektórzy z nas mogą mieć duże, stabilne pomniki, które są nieustannie budowane i wzmacniane wspaniałymi osobistymi doświadczeniami duchowymi, które uznają Boga. Inni mogą wierzyć, że ich pomniki są małe lub nieistotne – być może nawet ulegają erozji. Jeśli masz takie odczucia, zachęcam cię do zrobienia dwóch rzeczy.

Po pierwsze, spójrz w swoją przeszłość i zastanów się nad swoim życiem. Zobaczysz boskie prowadzenie naszego Ojca Niebieskiego i to, w jaki sposób doprowadził cię do miejsca, w którym jesteś dzisiaj.

Po drugie, gorliwie szukaj okazji i środowisk, w których Duch Święty może dotknąć twojego serca.

Refleksja nad przeszłością

Spoglądając w naszą przeszłość, zyskujemy wgląd. Duński filozof Søren Kierkegaard głosił: „Życie musi być rozumiane wstecz. Ale … musi być przeżywane do przodu” (wpis do dziennika, 1843). Zrozumienie życia poprzez spojrzenie wstecz zaprasza nas do refleksji nad naszą przeszłością. Kiedy robimy to z właściwą duchową perspektywą, możemy wyraźniej dostrzec, że być może pozornie nieistotne doświadczenia z naszej przeszłości skierowały nas na konkretną ścieżkę.

Każdy z nas urodził się na tym świecie ze Światłem Chrystusa, a większość z nas otrzymała dar Ducha Świętego. W pewnym momencie poczułeś obecność Boga. Może było to małe podpowiedzenie do podjęcia konkretnej decyzji, a może poczułeś proste świadectwo, gdy ktoś złożył świadectwo. Rozpoznając te doświadczenia, budujesz swój własny pomnik. Jeśli nie zastanawiamy się nad tymi momentami, ryzykujemy, że zapomnimy, iż kiedykolwiek miały one miejsce, tak jak zrobiły to dzieci Izraela. Pozwólcie, że podzielę się osobistym doświadczeniem tego, jak prawie zapomniane wydarzenie z mojej przeszłości nagle nabrało nowego znaczenia.

W mojej obecnej roli nauczyciela mam okazję pracować z uczniami przez kilka lat. Dzięki tym długotrwałym związkom mam szansę poznać tych uczniów na bardziej osobistym poziomie. Za zgodą jednej z takich byłych studentek dzielę się następującą historią.

Pod większością względów Julie była typową studentką. Była bystra i elokwentna i cieszyła się wszystkimi błogosławieństwami płynącymi z wychowania w przywróconej ewangelii. Wiedziałem co nieco o jej pochodzeniu rodzinnym. Jej rodzice byli byłymi przewodniczącymi misji, a jej rodzeństwo było silne w wierze. Julie wyszła za mąż za wspaniałego mężczyznę, który również został wychowany w ewangelii. Byłem zaskoczony, że nie wybrali świątyni, aby zawrzeć przymierze małżeńskie, ani nie przyjęli ewangelii w swoim nowym, wspólnym życiu. Często myślałam o Julie i jej mężu i od czasu do czasu widywałam ich w mieście z ich powiększającą się rodziną. Zastanawiałem się, jak im się wiedzie i czy ponownie przyjmą ewangelię.

Kilka lat temu spędziłem dłuższy czas w Nauvoo. Lubiłem odwiedzać historyczne miejsca Kościoła i byłem szczególnie wzruszony, gdy stałem na posesji jednego z moich przodków, pioniera Kościoła – Jamesa Sawyera Holmana. Z podziwem patrzyłem na spis, na którym widniała data otrzymania przez niego obdarowania świątynnego w Świątyni Nauvoo. Stało się dla mnie bardzo jasne, że niezachwiana wiara Jamesa Sawyera Holmana i innych przodków zapewniła mi błogosławieństwa przywróconej ewangelii. Oczami wyobraźni widziałem, że jestem ostatnim ogniwem w łańcuchu długiej linii wiernych członków Kościoła. Zastanawiałem się, jak inaczej wyglądałoby moje życie, gdyby któryś z tych przodków dokonał innego wyboru. Nagle dotarło do mnie, że moim obowiązkiem jest pozostać silnym w wierze nie tylko ze względu na siebie, ale także ze względu na moje dzieci i potomstwo. W nowy sposób zrozumiałem, że moje decyzje nie dotyczą tylko mnie.

Kilka dni później, siedząc w moim mieszkaniu, kontynuowałem rozważanie tego osobistego objawienia. Nagle przyszło mi do głowy imię tej byłej studentki-Julie. Minęły lata, odkąd widziałam Julie i jej męża, a nawet o nich myślałam. Przyszła mi do głowy myśl, że powinnam podzielić się z nimi tymi myślami, że powinnam im powiedzieć, że są ogniwami w ich własnym łańcuchu dla ich potomności. Z początku odsuwałam od siebie te uczucia, ale kiedy się utrzymywały, zaczęłam pisać przemyślany list. Przyznaję, że zastanawiałam się, czy to, co czuję, jest rzeczywiście duchowym podszeptem, czy tylko moimi własnymi myślami. Skończyłem list i niechętnie go wysłałem, nie wiedząc, czy nie przekroczyłem swoich granic. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.

Od czasu, kiedy wysłałem ten list, minęło kilka lat, a pierwotne okoliczności są teraz daleko poza moją pamięcią. Kilka miesięcy temu moja żona wróciła do domu ze sklepu spożywczego i powiedziała, że wpadła na Julie podczas zakupów.

Podczas ich rozmowy Julie powiedziała: „Proszę przekazać swojemu mężowi podziękowania za list, który napisał wiele lat temu o tym, że jest silnym ogniwem w naszym łańcuchu. Powinien on wiedzieć, że mój mąż i ja jesteśmy teraz małżeństwem w świątyni. Mój mąż jest przewodniczącym kworum starszych w naszym okręgu, a ja służę w organizacji Młodych Kobiet. Mamy teraz wieczną rodzinę”

Na początku, kiedy mi to powiedziano, nie przypominałam sobie, że napisałam ten list, ale po głębszym zastanowieniu przypomniałam sobie silne uczucia sprzed wielu lat, które spowodowały napisanie przeze mnie tego listu. Dla mnie to doświadczenie jest kamieniem dodanym do mojego osobistego pomnika – kamieniem, który pomaga mi pamiętać o tym, jak ważne jest podążanie za podszeptami Ducha Świętego.

Aktywnie staraj się odczuwać Ducha

Starszy Steven E. Snow z Kworum Siedemdziesiątych powiedział:

Gdy chodzi o nasz własny rozwój ewangelii, nie możemy polegać jedynie na naszej pamięci długotrwałej. Dlatego właśnie w całym naszym pamiętaniu musimy pamiętać o odnawianiu. Nasze świadectwa muszą być nieustannie zasilane nowymi duchowymi doświadczeniami.

Jeżeli moje świadectwo opiera się na jednym duchowym doświadczeniu, które miałem trzydzieści lat temu na misji, to moje świadectwo jest zagrożone, a mój pomnik jest w niebezpieczeństwie erozji. Musimy aktywnie szukać okazji i umieszczać się w środowiskach, w których możemy czuć Ducha Świętego.

Następujący przykład ilustruje znaczenie wyboru uczestnictwa w działaniach i przebywania w środowiskach, w których Duch Święty może być obecny. Nie tak dawno temu moja nastoletnia córka miała okazję uczestniczyć w rutynowym kościelnym spotkaniu przy ognisku w niedzielny wieczór. Jestem pewna, że nie będziecie zaskoczeni, kiedy powiem wam, że ta nastolatka nie była podekscytowana tym, że znowu się ubiera, aby pójść na „jeszcze jedno” spotkanie kościelne. Jednakże, dzięki ciągłym namowom jej matki i moim, zdecydowała się wziąć w nim udział.

Kiedy wróciła do domu zapytałem: „Jak było na spotkaniu przy ognisku?”

Odpowiedziała: „Było bardzo dobrze. Jestem naprawdę zadowolona, że poszłam.”

Cieszyła się błogosławieństwami Ducha, ponieważ znalazła się w środowisku, w którym Duch mógł być obecny. Gdyby nie uczestniczyła w spotkaniu przy ognisku, straciłaby okazję do budowania swojej wiary. Wybierając uczęszczanie na spotkania w kościele, regularne uczęszczanie do świątyni, czytanie pism świętych, a nawet uczęszczanie na uniwersyteckie dewocjonalia, zwiększasz prawdopodobieństwo, że będziesz miał duchowe doświadczenia. W końcu trudno, aby Duch Święty świadczył o prawdziwości Księgi Mormona, jeśli jej nie czytamy.

Natchniony dokument „Rodzina: Proklamacja dla świata” stwierdza, że „udane małżeństwa i rodziny są zakładane i utrzymywane w oparciu o zasady wiary, modlitwy, skruchy, przebaczenia, szacunku, miłości, współczucia, pracy i zdrowych zajęć rekreacyjnych” (Ensign, listopad 1995, 102). Jako rodzice, naszą ulubioną częścią tego stwierdzenia jest „przebaczenie, szacunek, miłość, współczucie, praca”. Jednak nasze dzieci naprawdę lubią część „zajęcia rekreacyjne”.

Przez lata cieszyliśmy się kilkoma bardzo ekscytującymi i zabawnymi rodzinnymi wakacjami. W wysiłku, by dodać wartość i ekscytację do wakacji, często sprawialiśmy, że rzeczywiste ogłoszenie wakacji było wydarzeniem samym w sobie. Na przykład, kiedy pojechaliśmy na Florydę, aby odwiedzić Disney World, wycięliśmy z czasopism zdjęcia takich rzeczy jak palmy, Everglades i aligatory. Co tydzień podczas rodzinnego wieczoru domowego prezentowaliśmy jedno z tych zdjęć, a dzieci próbowały zgadnąć, dokąd się wybieramy. Przed rodzinnymi wakacjami w Nowym Jorku daliśmy dzieciom koszulki z napisem „I Love New York” i kazaliśmy im je założyć, gdy było ciemno. Następnie, po odliczeniu trzech, włączyliśmy światła, aby ujawnić plany wakacyjne. To był dreszczyk emocji, aby zobaczyć podniecenie w twarzach naszych dzieci, kiedy odkryli, gdzie byliśmy headed.

Tego lata zdecydowaliśmy, że nasze wakacje będą inne. Raczej niż po prostu wziąć urlop, chcieliśmy mieć doświadczenie. Zgłosiliśmy się do udziału w przedstawieniu „Hill Cumorah Pageant” w Palmyra, w stanie Nowy Jork. Jako rodzice wiedzieliśmy, że będzie to wspaniałe doświadczenie dla naszej rodziny i okazja dla nich, aby poczuć Ducha, gdy będą przedstawiać święte historie z Księgi Mormona na tym samym wzgórzu, na którym zakopano złote płyty. Wiedzieliśmy również, że może to nie brzmieć tak ekscytująco jak Disney World czy Nowy Jork, więc celowo postanowiliśmy po prostu pozwolić, aby te plany wakacyjne wymknęły się w swobodnej rozmowie.

Moja rozmowa z moim czternastoletnim synem przebiegała mniej więcej tak: „Hej, przy okazji, twoja mama i ja jesteśmy tak podekscytowani, że nasza rodzina została przyjęta, aby być częścią Hill Cumorah Pageant tego lata. Będziemy spędzać siedemnaście dni w Palmyra, w stanie Nowy Jork. Czy to nie wspaniałe?”

Ciekawie czekałam na jego odpowiedź. Jak można było się spodziewać, plany nie wywołały normalnego wybuchu ekscytacji. Wszystko, co otrzymałem, to puste spojrzenie.

Po długiej przerwie dał mi przemyślaną i pełną szacunku odpowiedź. „Tato, bez urazy,” powiedział, „ale to rodzaj przypomina mi o byciu w drugiej klasie, kiedy nauczyciel przychodzi do klasy wszystkie podekscytowany o wycieczkę do muzeum, a my po prostu trzeba klepać uśmiech na naszych twarzach i udawać, że jesteśmy podekscytowani, jak również.” Zakończył rozmowę mówiąc: „Czy jesteś pewien, że ty i mama nie chcecie po prostu przeżyć swoich dni chwały wykonawczej?”

Zapewniłem go, że to nie był nasz zamiar. Wręcz przeciwnie, mieliśmy nadzieję, że nasz udział w konkursie sprawi, że nasze dzieci znajdą się w środowisku, w którym będą miały okazję do własnych, osobistych i znaczących doświadczeń duchowych. Byłby to dla nich sposób na zbudowanie własnego świadectwa i umieszczenie kamienia w swoim własnym pomniku, który zawsze będą pamiętać.

Dzień, w którym przybyliśmy na konkurs, był szczególnie gorący i wilgotny. Zebraliśmy się, aby otrzymać instrukcje, jak ma przebiegać wydarzenie. W ciągu kilku chwil ożywiła nas myśl o przedstawieniu historii z Księgi Mormona na Wzgórzu Cumorah. Dzieci były podekscytowane, gdy otrzymywały swoje role, przymierzały kostiumy i rozpoczynały próby. Te siedemnaście dni było wypełnione okazjami do odczuwania Ducha, kiedy odtwarzaliśmy sceny z Księgi Mormona, odwiedzaliśmy Święty Gaj i na nowo przeżywaliśmy szczegóły przywróconej ewangelii.

„Pamiętaj, a nie zginiesz”

Każdego wieczoru, kiedy oglądałam przedstawienie zza kulis pod rozgwieżdżonym niebem, przypominało mi się, jak wiele zamieszania i konfliktów w Księdze Mormona było wynikiem tego, że ludzie nie pamiętali. Mimo że Laman i Lemuel widzieli aniołów i mieli inne niebiańskie manifestacje, najwyraźniej zapomnieli o nich i ciągle szemrali przeciwko swojemu ojcu i bratu. W ich przypadku niezdolność do pamiętania spowodowała, że cały naród odwrócił się od Boga.

Były historyk Kościoła i rejestrator Starszy Marlin K. Jensen podkreślił znaczenie pamiętania. Powiedział on:

Jeśli zwrócimy baczną uwagę na użycie słowa pamiętać w świętych pismach, zauważymy, że pamiętanie w sposób zamierzony przez Boga jest podstawową i zbawczą zasadą ewangelii. Dzieje się tak dlatego, że prorocze napomnienia, by pamiętać, są często wezwaniami do działania: by słuchać, widzieć, czynić, być posłusznym, pokutować. Kiedy upamiętujemy się w Boży sposób, przezwyciężamy naszą ludzką tendencję do przepasywania się na bitwę życia i faktycznie angażujemy się w samą bitwę, czyniąc wszystko, co w naszej mocy, aby oprzeć się pokusie i uniknąć grzechu.

Kiedy myślimy o pamiętaniu, łatwo jest przywołać obraz starszego mężczyzny w bujanym fotelu wspominającego wydarzenia z przeszłości. Starszy Jensen przypomniał nam, że pamiętanie nie wystarczy. Wspomnienia te muszą napędzać nas do działania i nieustannego dążenia do wypełniania woli naszego Ojca Niebieskiego.

W księdze Mosjasza król Beniamin udzielił ostrzeżenia:

Ale tyle mogę wam powiedzieć, że jeśli nie będziecie uważać na siebie, na swoje myśli, na swoje słowa i na swoje czyny, i przestrzegać przykazań Bożych, i trwać w wierze w to, co słyszeliście o przyjściu naszego Pana, aż do końca waszego życia, to zginiecie. A teraz, o człowieku, pamiętaj, a nie zginiesz.

Te ostatnie słowa – „upamiętajcie się, a nie zginiecie” – obalają apel proroków zarówno współczesnych, jak i dawnych, że jeśli nie chcemy zginąć, musimy pamiętać. Na poziomie osobistym oznacza to, że nasze wspomnienia o Bożej ręce w naszym życiu są nie tylko pomnikami dla Boga, ale także żywymi świadectwami, że On nas kocha i jest świadomy każdej z naszych osobistych potrzeb.

Jedną z końcowych scen przedstawienia jest portret zniszczenia narodu nefitów. Z ciałami porozrzucanymi po scenie i dymem wypełniającym powietrze Mormon wręcza tablice Moroniemu. Później pojawia się końcowa prośba Moroniego:

I napominam was, abyście pamiętali o tych rzeczach; gdyż wkrótce nadejdzie czas, kiedy poznacie, że nie kłamię, gdyż ujrzycie mnie przed obliczem Boga, a Pan Bóg powie do was: Czyż nie oznajmiłem wam słów moich, które napisał ten człowiek, jako wołający od umarłych, a nawet jako mówiący z prochu?

Tydzień temu dzisiaj wróciliśmy z przedstawienia. Mój niegdyś sceptyczny syn teraz gorąco prosi, czy moglibyśmy to powtórzyć. Podczas podróży do domu wszyscy wymienialiśmy nasze ulubione cytaty z teraz zapamiętanego scenariusza i mówiliśmy o wspomnieniach, które będziemy nosić ze sobą. Wszyscy poczuliśmy odnowione zobowiązanie do pielęgnowania przyszłych doświadczeń duchowych. Starając się podążać za zachętą Moroniego, by „pamiętać o tych rzeczach”, poświęciliśmy czas jako rodzina na zapisywanie w naszych dziennikach tego, co przeżyliśmy i jak się czuliśmy. Te delikatne, cenne wspomnienia zasługiwały na wszystkie nasze wysiłki, aby je zachować. W końcu możliwe jest, że samo wspomnienie tych chwil w jeszcze nieokreślonym czasie w przyszłości może dostarczyć bardzo potrzebnej siły. To doświadczenie z pewnością posłużyło jako bardzo duży kamień w każdym z naszych pomników pamięci.

Jak Robert Robinson napisał ostatnią zwrotkę „Come Thou Fount of Every Blessing”, zauważył tendencję człowieka do zapominania o Bogu:

Prone to wander, Lord, I feel it,
Prone to leave the God I love;
Here’s my heart, O take and seal it;
Seal it for Thy courts above.

Autor tej pieśni zmarł w 1790 roku. Uważa się, że on również oddalił się od Boga, którego kochał. Powszechnie opowiadana, ale nieweryfikowalna historia mówi, że kiedy jechał dyliżansem, siedząca obok niego pasażerka nuciła melodię tego dobrze znanego hymnu. Robinson zwrócił się do niej i odpowiedział: „Proszę pani, jestem biednym, nieszczęśliwym człowiekiem, który napisał ten hymn wiele lat temu i oddałbym tysiąc światów, gdybym je miał, aby cieszyć się uczuciami, które wtedy miałem” (zob. Kenneth W. Osbeck, 101 Hymn Stories: The Inspiring True Stories Behind 101 Favorite Hymns , 52).

Bracia i siostry, świadczę, że gdy szukamy okazji do odczuwania Ducha i podejmujemy wysiłki, aby często zastanawiać się nad tymi doświadczeniami, wzniesiemy nasze własne Ebenezery – nasze własne kamienie pamięci – które pozwolą nam zobaczyć Bożą rękę w naszej przeszłości i dadzą nam pewność i wiarę, że On zapewni nam to w przyszłości.

Dzielę się z wami tymi rzeczami w imię Jezusa Chrystusa, amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.