Even introverts need some level of social interaction to be happy.
I’m an introvert straight down the line. Lubię spędzać czas sama w domu, gdzie mogę zrobić moje najlepsze i najgłębsze przemyślenia. W moich przyjaźniach liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość. Celowo unikam spotkań towarzyskich tak bardzo jak to możliwe, chociaż kiedy muszę w nich uczestniczyć, zostawiam mnie wyczerpaną na tyle, że potrzebuję spokojnego czasu.
Ten ostatni powód jest dlaczego stałem się ekspertem w wymyślaniu odpowiedzi na miejscu, które zadowoliły moich kolegów i znajomych, kiedy zadawali pytania na temat planów weekendowych lub wieczornych. Chociaż było to zanim z dumą przyjąłem swoją introwertyczność. Teraz nie mam problemów z przyznaniem, że mój czas na spanie to 21:30 i grzecznie odrzucam wszelkie zaproszenia na spotkanie po pracy.
Lubię, żeby moje życie było spokojne, ciche. Mój idealny dzień to wczesna pobudka, czytanie w łóżku, a potem grzebanie w domu, pisanie dziennika, medytacja, ćwiczenie jogi i być może spotkanie z dobrym przyjacielem, ale tylko wtedy, gdy możemy pobyć jeden na jeden.
Nie jest to zbyt „ekscytujące”, niektórzy mogliby powiedzieć – ale kwarantanna zaczyna to zmieniać.
Jak Kwarantanna zachęciła mnie do wyjścia poza moją strefę komfortu
Kiedy dowiedziałam się, że styl życia, który zapewniał mi bezpieczeństwo, wygodę i szczęście przez te wszystkie lata, został przepisany jako nowy środek ratujący ludzkość „zostań w domu”, założyłam, że dostosowanie się do tej „nowej normy” nie będzie wymagało żadnego wysiłku ani zmian w mojej codziennej rutynie. Zaopatrzyłam się w książki i weszłam pod koc, szczęśliwa, że przygotowuję się na dni odosobnienia od społeczeństwa.
Od tamtej pory pracuję zdalnie z mojego małego mieszkania z jedną sypialnią i opuszczam je tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne – jak wtedy, gdy muszę biec po zakupy. Pomijając powagę tego, czego świat jest świadkiem – i nie próbuję tego bagatelizować, bo jest to poważne i przerażające – całkiem podoba mi się ta izolacja. Nie muszę mieć wyrzutów sumienia z powodu rezygnacji z wieczornych planów lub opuszczania spotkań networkingowych. Mogę żyć spokojnym życiem, które czyni mnie najszczęśliwszym.
Wtedy zaczęło się dziać coś dziwnego. Zacząłem zauważać siebie wychodząc z mojej strefy komfortu. Z każdym dniem, który minął, zaskoczyłem siebie, angażując się w „ekstrawertycznych” praktyk!
Wydaje się prawie paradoksalne, że społecznie izolująca sytuacja – rzekomy raj introwertyka – spowodowałaby mnie, introwertyka, do zmiany moich zachowań. Zostało powiedziane, że ekstrawertycy uczą się wszystkiego o sposobie życia introwertyka w wyniku społecznego oddalenia, ale czy może to iść w drugą stronę, zbyt?
Oto pięć sposobów, w jakie zaangażowałem się w bardziej ekstrawertyczne zachowania od czasu rozpoczęcia kwarantanny.
5 sposobów, na jakie kwarantanna zmieniła moje zachowanie
Używam telefonu, aby faktycznie rozmawiać z innymi.
Mogę śmiało powiedzieć, że podczas kwarantanny rozmawiałem przez telefon więcej niż przez ostatnie pięć lat łącznie. Przed pandemią, sam dźwięk dzwonka – który starannie wybierałem, nawet jeśli miałem nadzieję, że nigdy go nie usłyszę – zaciskał każdy mięsień w moim ciele i paraliżował mnie całkowicie.
Jednakże teraz znajduję się tęskniąc za dźwiękiem ścieżki dźwiękowej Amelie, aby zasygnalizować, że ktoś sięga do mojej introwertycznej bańki, aby się połączyć. Moi rodzice mieszkają w obszarze bardzo dotkniętym, a ja tęsknię, aby słuchać ich głosów, aby mieć znaczące długie rozmowy z dwóch osób na tym świecie, który kocham najbardziej.
I tu jest inna rzecz: Mamy rzeczywiście dłuższe rozmowy niż kiedykolwiek! Rozmowy z moimi rodzicami i bliskimi przyjaciółmi wykraczają daleko poza to, co kiedyś sprawiało, że czułam się niezręcznie.
Ja również wyciągam do nich rękę.
Nie tylko pędzę do mojego telefonu, kiedy wydaje mi się, że słyszę, jak dzwoni, ale również jestem osobą wyciągającą rękę do innych. Wiem! Wysyłanie wiadomości i e-maili do moich bliskich przychodzi mi naturalnie po tym, jak mieszkałam za granicą przez całe moje dorosłe życie, i podoba mi się kontrola polegająca na tym, że mogę powiedzieć, kiedy i jak rozpoczynam te rozmowy lub odpowiadam. Ale tak naprawdę dzwonienie do moich przyjaciół w różnych częściach świata? To była inna historia.
Wchodzę do kwarantanny, a moje palce znajdują i naciskają przycisk połączenia wychodzącego z niewielkim lękiem. Nawet introwertycy też potrzebują jakiegoś poziomu więzi międzyludzkich.
Właściwie cieszę się z małej pogawędki.
Przez lata unikałem chodzenia do sklepów bez kas samoobsługowych, ponieważ nienawidziłem prowadzenia małej rozmowy z kasjerem. Teraz, odkąd mieszkam sam, jedyne interakcje w prawdziwym życiu, jakie miałem, odkąd zaczęło się dystansowanie społeczne, były z kasjerami w supermarketach. Nie chodzi o to, że introwertykom brakuje umiejętności społecznych, ale wolimy, aby nasze rozmowy twarzą w twarz były indywidualne i znaczące. Jednak drobna rozmowa, w którą angażuję się z tymi pracownikami wydaje się teraz znośna, a nawet miła, ponieważ dostaję tak mało interakcji międzyludzkich inaczej.
Dołącz do rewolucji introwertyków. Jeden e-mail, w każdy piątek. Najlepsze artykuły o introwertykach. Subskrybuj tutaj.
Prowadzę grupy robocze.
Gwałtowna eskalacja wydarzeń na świecie wymagała od mojego zespołu błyskawicznego dostosowania priorytetów. Przyjęliśmy podejście „dziel i zwyciężaj”, aby zapewnić, że ścieżki krytyczne są zgodne z nową normą, więc w tym celu stworzyliśmy grupy robocze.
Jedna z tych grup zajmuje się potencjalnymi wyzwaniami dla zdrowia zespołu (psychicznego i fizycznego). Jako empatka, jestem pasjonatką wspierania innych i chętnie objęłam przewodnictwo w tej grupie roboczej. Ponieważ cały nasz zespół jest rozproszony po całym świecie i pracuje zdalnie z domu, komunikacja musi odbywać się pisemnie lub za pośrednictwem wideorozmów. Brak konieczności radzenia sobie z tym przywództwem osobiście sprawia, że kierowanie wysiłkiem, ustalanie agendy i prowadzenie rozmów jest całkiem satysfakcjonujące.
Moje plany są krótkoterminowe i elastyczne.
Żyjemy w bezprecedensowych czasach. Niepewność jest jedyną pewnością. Świat się zmienia, a my możemy go brać tylko jeden dzień na raz. Tak bardzo jak lubię rutynę i dobrze określone plany, staję się bardziej otwarty na wprowadzanie zmian i dostosowywanie mojego dnia w oparciu o nowe, czasami w ostatniej chwili, wydarzenia.
To kwestia przetrwania, mechanizm radzenia sobie: akceptowanie tego, co jest i robienie z tego jak najwięcej. Byłem w zaprzeczeniu na początku i zobaczyłem jak szybko moje poziomy niepokoju wzrosły jak próbowałem trzymać się pewności. Zidentyfikowanie tego było najtrudniejszą częścią.
Teraz założyłem, że „tutaj” (a.k.a. obecna chwila) jest tam gdzie musimy być, i robię najwięcej z tego wymuszonego „odosobnienia” przez przystosowanie się i pójście z prądem.
Czy pandemia wyciągnie mnie z mojej cennej skorupy i zamieni mnie w ekstrawertyka? Szczerze w to wątpię, bo introwertyzm i ekstrawertyzm to zakorzenione tożsamości. Mam nadzieję, że jak ekstrawertycy zasmakują introwertycznego podejścia do życia (nawet jeśli narzuconego), a my introwertycy doświadczymy trochę ekstrawersji, to zbliżymy się do siebie, dzięki czemu lepiej zrozumiemy światopogląd drugiej osoby.
Możesz polubić:
- Why Introverts Need Solitude…Even During Quarantine
- If You Relate to These 21 Signs, You’re an Introvert
- 5 Ways My Introversion Pushed Me to Be Stronger
.