Założony przez dwa samookreślające się anioły, zawierał mieszankę relacji z podróży kosmicznych i porad dotyczących dobrobytu, które były magnesem dla legionów zdesperowanych podczas Wielkiego Kryzysu. Niestety, jedynymi rzeczami, które prosperowały pod wpływem grupy były konta bankowe byłego sprzedawcy i sklepowego medium – ani szczególnie anielskiego – którzy zapoczątkowali ten ruch we wczesnych latach 30-tych i, ostatecznie, liczyli swoich zwolenników na ponad milion.

Reklama

*

Wszystko zaczęło się – jak wiele „religijnych” impulsów – od wizji na szczycie góry.

Przed tym jak Guy W. Ballard, papiernik, sprzedawca akcji, inżynier górniczy i promotor, przybył z Chicago do Los Angeles ze swoją żoną Edną, medium pracującą na pół etatu, odbył krótką podróż do Mt. Shasta. Od dzieciństwa w Kansas, Ballard miał obsesję na punkcie wizji zakopanego złota i klejnotów i twierdził, że „czuł energię” tej wielkiej góry, która go ciągnęła.

Reklama

Podczas wspinaczki twierdził, że spotkał „majestatyczną postać, podobną do Boga z wyglądu, odzianą w szaty z klejnotów, oczy iskrzące się światłem i miłością.” Jego nowy mistrz, którego później zidentyfikował – co niewytłumaczalne – jako St. Germain, klepnął go w ramię i zaoferował mu kielich wypełniony „czystą elektroniczną esencją”, jak powiedział.

Po tym jak Ballard ją wypił, zjawa zaproponowała malutki wafelek „skoncentrowanej energii”, który Ballard powiedział, że również spożył. Wkrótce on i St. Germain zostali otoczeni przez „biały płomień, który utworzył okrąg o średnicy około 50 stóp”, powiedział Ballard, i razem przelecieli przez czas i przestrzeń, odwiedzając legendarne miasta i odkrywając skrytkę złota i klejnotów.

Umocniony przez boskiego posłańca, Ballard ścigał się do Los Angeles – gdzieżby indziej?by stworzyć religię opartą na identyfikacji Boga jako „JAM JEST” – rodzaj Reader’s Digest skondensowanej wersji proklamacji hebrajskiego bóstwa: „Jestem, który jestem.”

Reklama

Pod pseudonimem Godfre Ray King, Ballard podzielił się swoimi doświadczeniami – za opłatą – w „Unveiled Mysteries”, które sprzedawały się jak ciepłe bułeczki za ówczesną sowitą sumę 2,50$ za egzemplarz. Jego dziwne credo, zaczerpnięte z kilkunastu źródeł, obiecywało wiernym moc zdobywania bogactwa i przekonywało ich, że został obdarzony darem uzdrawiania. Jego teologia miała zasadniczo dwa symbole, bogactwo i energię, i wymagała od członków powstrzymania się od tytoniu, alkoholu i seksu, które miały tendencję do rozpraszania „boskiej energii”.”W miarę jak napływały „miłosne ofiary” w postaci wykładów, płyt, biżuterii, fotografii ukochanego posłańca kultu, specjalnych urządzeń elektrycznych wyposażonych w kolorowe światła, zwanych „Płomieniem w działaniu”, i zimnych kremów, Ballardowie zapewnili sobie czas antenowy i możliwość korzystania z Audytorium Sanktuarium.

Przez krótki czas wewnętrzny krąg znalazł dom w dużym, rozłożystym tabernakulum, z którego szczytu błyskało neonowe światło „Potężny JESTEM”. Piękne kobiety, ubrane w wieczorowe suknie z gorsecikami z orchidei i gardenii, witały wiernych.

Reklama

Kult rozprzestrzeniał się w całym kraju, werbując konwertytów za pomocą listów stwierdzających, że nadchodzi koniec świata i że wierni powinni wycofać swoje fundusze z banków i polis ubezpieczeniowych na życie i przekazać je swoim nieśmiertelnym przywódcom.

Wysokie koszty duchowego oświecenia sprawiły, że wielu z nich było głęboko zadłużonych u rodziny, przyjaciół i w bankach.

W 1939 roku sekta doznała małego niepowodzenia, kiedy nieśmiertelny Ballard odrzucił ciało, które wiązało go z fizycznym wszechświatem i wyruszył w kolejną fazę duchowych poszukiwań.

Reklama

Rok po tym, co sceptycy uparcie nazywali jego śmiercią, ruch JESTEM prawie – ale nie całkiem – rozwiązał się, kiedy guru Edna, jej syn Donald i osiem innych osób z „wewnętrznego kręgu” zostało oskarżonych o 18 zarzutów oszustwa za zebranie około 3 milionów dolarów od wyznawców.

*

Niezrażeni, setki skandujących zwolenników wypełniło ulice przed budynkiem sądu podczas ich procesów.

Reklama

Obrona twierdziła, że bezpieczeństwo narodu zależało od boskiej mocy i wpływu Guya Ballarda. Przed jego śmiercią, argumentowali adwokaci, niewidzialna siła zwana K-17 przyszła Ballardowi z pomocą i w cudowny sposób zatopiła flotyllę niewykrytych japońskich łodzi podwodnych gotowych do ataku na Stany Zjednoczone.

Prokuratorzy odmówili przedstawienia świadków obrony.

Rozczarowani byli uczniowie opowiedzieli o tym, jak organizacja obiecała przywrócić wzrok niewidomemu senatorowi, ale nie udało się. Inna członkini, pozbawiona środków do życia 75-letnia kobieta, została zapewniona, że będzie pod opieką do końca życia i zagwarantowano jej ochronę w „przyszłym świecie”, po przekazaniu tysięcy dolarów w klejnotach i gotówce.

Reklama

„Nie jesteśmy bardziej zobowiązani do zwrotu pieniędzy czy płacenia jej rachunków, niż byliby jakikolwiek ministrowie” – powiedziała ze złością Edna Ballard. „Wiem, jak obrócić ich zło z powrotem w nich. Gdyby wniosła do świata tyle miłości i błogosławieństwa, ile ja wniosłam, nie byłaby w takiej sytuacji.”

Niezwykłe jak na tamte czasy, proces był prowadzony ze skrupulatną troską o prawa oskarżonych do 1. poprawki. Sędzia okręgowy Leon R. Yankwich zamienił nawet swoją czarną togę na jasny garnitur biznesowy z szacunku dla oskarżonych.

„Wielu ludzi tutaj szczerze wierzy, że światło i jasne kolory mają korzystny wpływ na dobrobyt ich duszy,” powiedział, „a ja nie jestem jednym z tych, którzy lekceważą cudze przekonania religijne. Czuję, że gdyby sytuacja to uzasadniała, mógłbym równie dobrze funkcjonować w stroju kąpielowym.”

Reklama

Dwa procesy później Edna Ballard i jej syn zostali skazani za oszustwa pocztowe. Po apelacji Sąd Najwyższy USA podtrzymał wyrok skazujący, ale później przy ponownym rozpatrzeniu sprawy uchylił tę decyzję z powodu wykluczenia kobiet z ławy przysięgłych.

Rozkoszując się i zostawiając swoją skandaliczną przeszłość za sobą, matka i syn, wraz z 300 wiernymi zwolennikami, spakowali się i uciekli do Santa Fe, N.M., W późnych latach 40-tych XX wieku.

Z biegiem lat ich liczba malała, a dziś maleńka resztka sekty utrzymuje się w cieniu Shasta, ich własnej świętej góry.

Reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.