Niedawno zabraliśmy całą naszą rodzinę, która obejmowała nasze dorosłe dzieci i ich małżonków, wraz ze wszystkimi ich dziećmi (5 grandkids w zakresie od 10 do 3) na rejs Disneya, na Boże Narodzenie w 2019 roku. Zaplanowaliśmy naszą podróż na pokładzie Disney Dream z Port Canaveral na Florydzie. Łatwo przyznaję, że byłem podekscytowany tą podróżą, przede wszystkim jako twórca pamięci na całe życie dla naszej rodziny. Ale wyznaję również, że zacząłem tę podróż z odrobiną strachu, w pełni oczekując, że będzie to typowe doświadczenie „Disneya” podczas każdego ważnego święta … duże tłumy, długie oczekiwanie w niewiarygodnie długich serpentynach (na prawie wszystko), nieuprzejmość gości, wysokie ceny, opłaty w górę, (myślę, że dostajesz pomysł), wraz z moimi obawami o premię, którą zapłaciliśmy, aby to zrobić. Faktem jest, że byłem mile zaskoczony rzeczywistością, zwłaszcza w porównaniu z tym, co sobie wyobrażałem. Od momentu wejścia do terminalu aż do momentu wyjścia, to była naprawdę wspaniała podróż… każde spotkanie z każdym członkiem obsady było niezapomnianym przeżyciem, wnuki miały wiele okazji do „Meet-and-Greet” / photo-ops dla postaci Disneya, Kids Club był fantastyczny, a wieczorna rozrywka (sztuki / musicale) była absolutnie pierwsza klasa, z pewnością porównywalna do czegoś, czego spodziewamy się doświadczyć na off-Broadwayu. Uwaga: Nie mogę powiedzieć, że były one jakości On-Broadway, tylko dlatego, że nigdy nie doświadczyłem jednego … ale nie mogę sobie wyobrazić, jak te mogłyby być lepsze. Nasze kabiny były wspaniałe! Mieliśmy 3 połączone pokoje, z przedłużonymi werandami i składanymi ściankami działowymi, które pozwalały nam łatwo odwiedzać się nawzajem, bez wchodzenia do wewnętrznego korytarza. Dla nas lokalizacja była idealna – znajdowały się na tym samym pokładzie co Kids Club, ale po przeciwnej (prawej/prawej) stronie statku; więc łatwo było szybko odprowadzić wnuki do Kids Clubu (który absolutnie pokochały!!!). Co było równie dobre to to, że w przejściu, tuż za naszym pokojem, była gródź (ściana), która całkowicie wyeliminowała wszelki ruch pieszy na zewnątrz naszych pokoi, po prostu dlatego, że nie było gdzie iść… co sprawiło, że był to miły, cichy, relaksujący czas w pokoju. Mieli również sprytnie zaprojektowane przejażdżki wodne i zjeżdżalnie na górnych pokładach statku. Jedna z nich była w przezroczystej szklanej (?) tubie, która zabierała swoich jeźdźców na wodną przejażdżkę wokół górnej części statku. Druga była nieco mniejsza, przyjazna dla dzieci, która wiła się w dół kilka pięter, zanim trafiła na obszar chlapania na dole… idealna przejażdżka dla naszych najmłodszych wnuków. Podczas gdy nasze pokoje były dobrej wielkości (wszystkie miały możliwość wygodnego spania dla 4 osób – dwóch w łóżku typu queen-bed i po jednym w każdym z łóżek piętrowych (jedno ściągnięte z sufitu, a drugie w formie sofy). Jednak było kilka osobliwości o tych pokojach, które są warte wspomnienia: * Wszystkie 3 nasze stateroomy zawierały dwie oddzielne łazienki – jedną, która zawierała umywalkę i toaletę, podczas gdy druga zawierała umywalkę i wannę/prysznic. Stwierdziliśmy, że jest to ciekawe połączenie z ograniczoną użytecznością dla nas, i wydawało się poświęcić przestrzeń pokoju kosztem drugiej łazienki. * Chociaż nigdy nie próbowałem wanny, prysznic był trochę niewygodny dla pasażerów powyżej 6 stóp wzrostu. Połączenie podwyższonej podłogi ze względu na wkładkę do wanny i już niski sufit, oznaczało, że nie mogłem stanąć prosto pod prysznicem. Nie jest to showstopper, w żadnym stopniu, ale to było z pewnością nietypowe, co bym oczekiwać Disney-standard dla dbałości o szczegóły, aby być. * Włączniki światła dla każdej z łazienek były na zewnątrz rzeczywistej łazienki (s), co oznacza, że jeśli ktoś musiał iść do łazienki w środku nocy, to znaczy, że trzeba było włączyć światło przed otwarciem drzwi do łazienki, zalewając pokoju pozostałego lokatora (ów) z genialnie jasnym światłem. * W pokojach znajdowały się tylko dwa gniazdka elektryczne 120 V (amerykańskie), co stanowiło spore „wyzwanie” dla wielu osób chcących naładować swoje smartfony, tablety, baterie do aparatów czy inne urządzenia elektroniczne, nie wspominając o gniazdkach potrzebnych do podłączenia suszarek do włosów, lokówek, elektrycznych maszynek do golenia czy innych urządzeń do pielęgnacji ciała. * Podobnie, w każdym pokoju mogliśmy znaleźć tylko 2 porty USB na ścianie. Odkryliśmy jednak 2 dodatkowe porty z tyłu budzika w pokoju, co pomogło zminimalizować niektóre z naszych „wyzwań” związanych z ładowaniem. W przeciwieństwie do innych rejsów, których doświadczyliśmy, nie byliśmy przypisani do jednej restauracji, w której spożywaliśmy posiłki. W rzeczywistości, nasze miejsca siedzące i przydziały do jadalni zostały nam przekazane podczas odprawy w terminalu portowym i były różne, w zależności od dnia… zmieniały się pomiędzy The Enchanted Garden, The Royal Palace i The Animator’s Pallet. Każda jadalnia miała swoje unikalne cechy, a my cieszyliśmy się nimi wszystkimi. Najbardziej podobało nam się to, że nasza obsługa kelnerska nie zmieniała się przez cały rejs. Ci członkowie obsady byli szczególnie zabawni i rozrywkowi, i byli absolutną przyjemnością każdego wieczoru. Dostępna była również strefa „Anytime-Dining”, z której skorzystaliśmy kilka razy podczas całego rejsu. Członkowie załogi byli zawsze obecni przy wejściu (podobnie jak przy wszystkich innych jadalniach). Nieustannie zachęcali do dbania o higienę, rozdając nam chusteczki dezynfekujące i środki do dezynfekcji rąk przed wejściem do lokalu, co nam się podobało. Niestety jednak widzieliśmy kilku pasażerów, którzy natychmiast podważali te wysiłki w celu utrzymania warunków wolnych od chorób… napotkaliśmy nawet jednego pasażera, który po użyciu przyborów do jedzenia w bufecie, oblizał palce, zanim chwycił kolejny zestaw przyborów. Oferuję to tylko jako ostrzeżenie, że pomimo najlepszych starań członków załogi, aby utrzymać higieniczne środowisko, było jasne, że nie wszyscy na pokładzie byli tym równie zainteresowani… więc może warto zabrać ze sobą własne chusteczki / żel, aby złagodzić ten problem. To prowadzi do naszego jedynego porównywalnie rozczarowującego doświadczenia, a było nim jedzenie w jadalni. Podczas gdy artystyczna prezentacja każdego dania była bardzo imponująca, smak był… niestety, przeciętny. Nic nie było niejadalne, ale nic nie wyróżniało się jako wyjątkowe – coś, co zaskoczyło nas wszystkich, bazując na naszych wcześniejszych doświadczeniach w parkach rozrywki Disneya w Orlando i Anaheim. Nasze dorosłe dzieci zrobiły kilka badań na temat specjalnych rzeczy do zrobienia na pokładzie Disney Dream podczas podróży… Strony internetowe obfitują w tony kreatywnych pomysłów do polecenia. Kilka z bardziej sprytnych rzeczy, które nasze dzieci znalazły, obejmowało dekorowanie drzwi naszego pokoju i ustanowienie formy wymiany „swagów”. Drzwi – drzwi do pokojów są metalowe i niektóre (ale nie wszystkie) mogą być użyte z magnesami, aby dostosować drzwi do osobistych projektów rezydenta. My oparliśmy nasze na naszych ulubionych postaciach Disneya, drukując je na magnetycznym papierze, który dobrze przykleił się do większości naszych drzwi. Jeśli chodzi o pamiątki, nasze dorosłe dzieci stworzyły kieszenie na wymianę, które również przymocowane były do drzwi pokoju, a niektórzy ludzie wrzucali do nich przypadkowe pamiątki, gdy byliśmy poza domem. Częścią umowy było jednak to, że my w zamian robiliśmy to samo dla innych ludzi. To było urocze małe ćwiczenie, które wnuki uwielbiały. Mieliśmy dwa porty podczas naszego rejsu – Nassau na Bahamach i wyspę Disney’a, zwaną Castaway Cay. Wyznaję, że nie zapuszczaliśmy się poza sklepy przy molo podczas pobytu w Nassau, podejrzewając, że cała wyspa wciąż się otrząsa / odzyskuje siły po huraganie z zeszłego lata. Nasz dzień na Castaway Cay był cudowny… z piękną, przyjazną dzieciom wyspą, z genialnie czystą, błękitną wodą kontrastującą z drobnym, cukrowo-białym piaskiem plaży. Oprócz normalnych plażowych rzeczy do zrobienia – budowanie zamków z piasku, pływanie na płyciznach, itp., oferowali również wycieczki z rurką, gdzie pływacy mogli zobaczyć niektóre z zatopionych pamiątek Disneya, w tym starą łódź podwodną z ich emerytowanej przejażdżki 20,000 Leagues Under The Sea, jak również kilka podwodnych postaci Disneya. Dla tych mniej odważnych pasażerów, wyspa miała również plażę tylko dla dorosłych, w znacznie spokojniejszym i bardziej ustawionym miejscu. Niezależnie od preferencji, na wyspie często kursowały tramwaje, które zawiozły gości gdziekolwiek chcieli się udać. Pomiędzy portami zawinięcia było kilka specjalnych imprez wieczornych, w tym Noc Piratów & Party, oraz Wieczór Formalny. Noc Piratów była wielkim hitem dla wszystkich w naszej grupie. Dzieci uwielbiały biegać wokół, krzyczeć swoje najlepsze „Arrrrr” i opowiadać pirackie dowcipy, takie jak „jaka jest ulubiona litera Pirata? 'R’, oczywiście”. Mój ostatni komentarz dotyczy Kids Clubu…przeznaczonego dla dzieci w wieku 3-12 lat. Z tego co pamiętam, jedynym ograniczeniem było to, że dziecko musiało być „nauczone nocnikowania”. To była prawdopodobnie atrakcja dla wszystkich naszych wnuków, i z pewnością była warta swojej ceny dla dorosłych w naszej partii, jak również. Miało tak wiele zajęć o tematyce Disneya, od Star Wars do Toy Story do Monsters Inc. i więcej… kiedykolwiek nasze wnuki były poza Kids Clubem (np. na rodzinne posiłki, sesje zdjęciowe, itp.) dosłownie płakałyby, aby zabrać je z powrotem. Podczas gdy my naprawdę lubiliśmy spędzać dużo czasu z całą rodziną – dziećmi i wnukami – były okazje, kiedy dzieci chciały być razem… tak jak i dorośli. Jedna technika, której używaliśmy, głównie podczas wieczornych posiłków była następująca – kiedy wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy przeglądać menu (i przed zamówieniem przystawek / przystawek dla siebie), natychmiast zamawialiśmy posiłki dla dzieci…., które następnie były podawane, w tym samym czasie my składaliśmy nasze własne zamówienia. Dzieci otrzymałyby i zjadły swoje posiłki, gdy my otrzymywalibyśmy nasze przystawki, i zazwyczaj kończyłyby zanim przybyłoby nasze danie główne. W tym czasie dzieci wracały do Kids Clubu, dorośli mogli dokończyć resztę kolacji, a następnie udać się na przedstawienie, po czym odebrać dzieci i przygotować je do snu… dzięki temu mogliśmy spędzić trochę czasu z dziećmi razem. Dzieci były szczęśliwe, my byliśmy szczęśliwi… to było Win-Win dla nas wszystkich. Nie jestem pewna, czy Kids Club jest tym, co odróżnia ceny rejsów Disneya od innych linii wycieczkowych, czy może po prostu dlatego, że jest to miejsce Disneya, ale dla nas to doświadczenie było warte każdego grosza! Mimo to nie jesteśmy pewni, czy wybralibyśmy się na rejs Disneya tylko dla dorosłych. Podczas gdy na statku było mnóstwo rzeczy dla dorosłych do zrobienia, to co naprawdę uczyniło go dla nas wyjątkowym, to wszystkie przyjazne dla rodziny / dzieci zajęcia, które sprawiły, że było to doświadczenie, które naprawdę spełniło nazwę statku – Disney Magic….
.